Twój doradca
kom. 784-463-075
Aktualności/Imprezy
Co zjeść w Tatralandii? ... i czego życzyć tamtejszym kucharzom?
Prawdopodobnie nigdy nie spotkacie Go w Tatralandii. Jeśli koło Was przemknie, nie będziecie wiedzieli, kim jest. Nie przepada za towarzystwem i długimi rozmowami. Woli zostać niewidzialny. Wolałby żeby mówiły za niego dania, które przygotowuje w kuchni Zbójnickiej Koliby… Pomimo tego, udało mi się namówić Go na krótką rozmowę.
O pracy w Tatralandii, o daniach które warto zjeść i sztuce gotowania opowiada jeden z czołowych Kucharzy Holiday Village Tatralandia.
Ula: Czy przygotowywanie posiłków to dla Ciebie hobby, praca zawodowa, czy sztuka ?
Kucharz: Tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa?
Ula: Tylko jedna…?
Kucharz: (z uśmiechem) Haha, myślę, że każda jest trafiona. W tej chwili gotowanie jest oczywiście moją pracą. Co więcej, pracą którą po prostu trzeba lubić. Gdy nie wkłada się serca do jedzenia, nie ma mowy o dobrej kuchni… idąc tym tokiem rozumowania, mogę powiedzieć, że jest to również hobby… Nie myślę o sobie jako o artyście.
Ula: Hobby powiadasz…Gotujesz w domu?
Kucharz: (śmiech): Nie!
Ula: Tych kilka godzin w pracy wystarczy?
Kucharz: Przy dużym ruchu to aż nadto. W domu pozwalam to robić innym.
Ula: Chyba często macie tu duży ruch. Ilu kucharzy potrzebujesz w zespole, aby obsłużyć blisko ośmiuset Gości?
Kucharz: Ośmiu kucharzy pracujących na zmiany w zupełności wystarczy.
Ula: W ciągu ostatnich kilku lat HVT stało się bardzo popularne… o kuchni też się sporo mówi. Boisz się krytyki?
Kucharz: Liczę się z nią. Staram się gotować jak najlepiej, tego samego wymagam od reszty zespołu.
Ula: Zdarzają się reklamacje ugotowanych przez Ciebie dań?
Kucharz: Sporadycznie tak. Dwa – trzy razy do roku.
Ula: Co wtedy?
Kucharz: Staram się dowiedzieć, dlaczego danie nie spełnia wymagań Gościa. Takie danie oczywiście wymieniam na nowe.
Ula: Na czym opiera się kuchnia w restauracji?
Kucharz: Rano podajemy śniadania, trzeba więc przygotować bufet – potrawy gorące, czyli na przykład jajecznicę, parówki, bekon. Do tego składniki, które wymagają jedynie pokrojenia – sery, kilka rodzajów wędlin, warzywa... Jako kucharz dbam również o zaopatrzenie, nie może dojść do sytuacji, w której czegoś zabraknie.
Ula: Większe pole do popisu masz chyba popołudniami?
Kucharz: Tak. Popołudniami wydajemy posiłki a la carte. Każdy może przyjść do restauracji i zamówić jedno z dań. Ich przygotowanie jest ciekawsze niż smażenie jajecznicy.
Ula: Sam ustalasz menu?
Kucharz: W znacznej mierze tak.
Ula: Czym się kierujesz?
Kucharz: Staram się, aby dania były różnorodne – w karcie dań Goście znajdą zarówno przysmaki kuchni międzynarodowej, jak i dania typowo słowackie. Są zestawy dla wegetarian – sałatki i dwa rodzaje ryb. Mamy też zestawy dla dzieci, czyli na przykład makaron z sosem pomidorowym i masełkiem. Są potrawy niezwykle klasyczne, jak chociażby – kotlet z kurczaka i te bardziej wyszukane – grillowana polędwica w sosie grzybowym z żurawiną.
Ula: Co polscy Goście zamawiają najczęściej?
Kucharz: Wyprażany ser!
Ula: Kilka osób mówiło mi, że te nie jest typowo słowacka potrawa… a raczej taka… słowacka na potrzeba Polaków…
Kucharz: Jest w tym sporo racji. Polacy wybitnie lubią to danie… Słowacy chyba już nie tak bardzo…
Ula: A które Ty rekomendujesz?
Kucharz: Jako typowo słowackie specjały? Haluszki i pierogi z bryndzą. A Tobie które smakuje najbardziej?
Ula: Wspomniane pierogi i polędwica, którą wymieniłeś! Ile razy musiałeś je ugotować, żeby teraz wychodziły takie pyszne?!
Kucharz: Kilka razy. Tak naprawdę to zależy od dania. Pierogi bryndzowe ugotowałem pierwszy raz gdy miałem kilka lat, polędwicę przyrządzałem zgodnie z polecanymi przepisami lekko ją tylko udoskonalając.
Ula: Czego życzyć kucharzowi? „Połamania noży”?
Kucharz: (śmiech)