Marti Renti przyznaje się do oszustwa. „Nie dostałam miliona złotych”
Marta Rentel, znana w sieci jako Marti Renti, przyznała się do wprowadzenia opinii publicznej w błąd w sprawie transakcji związanej z NFT o nazwie „Cyfrowa Miłość”. W wywiadzie dla youtuberów Sylwestra Wardęgi i Roberta Pasuta influencerka wyjawiła, że nie otrzymała obiecanej kwoty prawie miliona złotych, choć wcześniej chwaliła się tym osiągnięciem. Cała sprawa wyszła na jaw po ponad roku od głośnej sprzedaży tokena, która wzbudziła wiele kontrowersji.
Kulisy transakcji NFT: rola Bartłomieja Sibigi
Jak się okazuje, pomysłodawcą całej akcji był Bartłomiej Sibiga, współwłaściciel platformy Fanadise i CEO agencji DDOB. Sibiga, prywatnie znajomy Marty Rentel, zaproponował jej udział w projekcie NFT, sugerując, że może to przynieść jej ogromny zysk.
– To był jego pomysł. Kiedy zaczynałam działać w internecie, dużo z nim współpracowałam – przyznała Marti Renti. – Bartkowi zawdzięczam wiele, bo wprowadził mnie w świat social mediów. Kiedyś zadzwonił i powiedział mi o NFT. Zaprosił mnie do biura, gdzie razem z Jakubem Chmielniakiem tworzyli Fanadise – dodała.
Influencerka zaznaczyła jednak, że ostateczna kwota, którą otrzymała, była znacznie niższa niż podawana w mediach. – Dostalam pieniądze, ale nie milion. Ponieważ to nie był mój pomysł, musieliśmy się podzielić – wyjaśniła.
„Okłamałam widzów”: przeprosiny Marty Rentel
Podczas rozmowy Wardęga zapytał Marti Renti wprost, czy świadomie wprowadziła swoich obserwatorów w błąd. – Można tak powiedzieć, że okłamałam. Mogę przeprosić widzów za to, że ich oszukałam – odpowiedziała. Jednocześnie dodała, że nie uważa, by jej działania kogokolwiek skrzywdziły.
Sama transakcja NFT rzeczywiście miała miejsce, jednak kwota 969 937 zł (250 tys. dolarów) była wartością całego tokena, a nie wynagrodzeniem influencerki. Sibiga w swoim oświadczeniu potwierdził, że Rentel otrzymała wynagrodzenie zgodne z umową, ale nie było to nawet zbliżone do miliona złotych.
Reakcja branży: czy afera wpłynie na rynek influencerów?
Maciej Pietrukiewicz, ekspert influencer marketingu, uważa, że sprawa nie powinna rzutować na całą branżę. – Działania jednej osoby nie definiują wszystkich twórców. Wiele osób w tej branży buduje swoją markę na uczciwości – podkreślił w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Jednocześnie ekspert zaznaczył, że afera może mieć konsekwencje prawne. – UOKiK coraz częściej interesuje się nieuczciwymi praktykami wśród influencerów. Nie zdziwiłbym się, jeśli ta sytuacja zostanie dokładnie zbadana – dodał Pietrukiewicz.
NFT i przyszłość rynku cyfrowych aktywów
Mimo kontrowersji wokół sprawy Marti Renti, Bartłomiej Sibiga wierzy w przyszłość technologii NFT. – To jak internet w 1995 roku. Wkrótce każdy będzie miał swój portfel z tokenami – przekonywał. Fanadise, platforma związana z Sibigą, nadal inwestuje w projekty związane z metaverse i cyfrowymi aktywami.
Warto przypomnieć, że NFT to nie nowość – pierwsze tokeny pojawiły się już w 2015 roku, a w 2021 roku rynek ten przeżywał prawdziwy boom. Jednak sprawa „Cyfrowej Miłości” pokazuje, że brak transparentności może prowadzić do nadużyć.
Inne kontrowersje wokół Marti Renti
Afera NFT to nie jedyny skandal, w który była zamieszana influencerka. W ostatnich miesiącach pojawiły się też plotki o jej związku z Michałem Gałą, znanym z programu „Top Model”. Gała został oskarżony o przestępstwo na tle seksualnym, co Marti Renti skomentowała w mediach społecznościowych.
– Zgłosiłam sprawę organom ścigania. Ufam, że prawda wyjdzie na jaw – napisała. Choć nie odniosła się bezpośrednio do zarzutów wobec byłego partnera, jej wpis wzmógł spekulacje.
Czy Marti Renti straci zaufanie fanów?
Choć influencerka przeprosiła za wprowadzenie w błąd w sprawie NFT, nie wiadomo, jak ta sytuacja wpłynie na jej karierę. Niektórzy fani mogą uznać, że jako twórczyni budująca markę na szczerości zawiodła ich zaufanie.
Z drugiej strony, branża influencerów często szybko zapomina o skandalach. Jeśli Marti Renti podejmie działania naprawcze – np. bardziej transparentną współpracę z markami – być może uda się jej odbudować wizerunek.
Podsumowanie: czego nauczyła nas sprawa „Cyfrowej Miłości”?
Cała afera ujawniła, że rynek NFT, choć pełen potencjału, jest też podatny na manipulacje. Przed inwestycjami w tokeny warto dokładnie sprawdzać wiarygodność projektów i twórców.
Jednocześnie pokazuje, że influencerzy powinni być bardziej odpowiedzialni za swoje słowa. W czasach, gdy zaufanie odbiorców przekłada się na sukces, każde kłamstwo może mieć poważne konsekwencje. Marti Renti właśnie przekonała się o tym na własnej skórze.