Australijczyk twierdzi, że jest nieślubnym dzieckiem pary królewskiej
Historie o nieślubnym potomstwie brytyjskiej rodziny królewskiej od lat budzą emocje. Tym razem na pierwszy plan wysuwa się Simon Dorante-Day, 55-letni Australijczyk, który od lat uparcie twierdzi, że jest synem księcia Karola i królowej Camilli. Jego rewelacje obiegły media, a on sam przedstawia kolejne „dowody” na potwierdzenie swojej tezy.
Kim jest Simon Dorante-Day?
Simon urodził się w Wielkiej Brytanii w 1966 roku, a jako niemowlę został adoptowany i wywieziony do Australii. Według jego słów, prawdę o swoim pochodzeniu poznał od adopcyjnej babci, która przed śmiercią miała wyznać, że jego biologicznymi rodzicami są książę Karol i Camilla Parker Bowles. Twierdzi, że został oddany do adopcji, aby ukryć romans nastoletniej pary przed opinią publiczną.
Dlaczego rodzina królewska milczy?
Windsorowie nigdy nie skomentowali twierdzeń Simona, co tylko podsyca spekulacje. Brak oficjalnej reakcji może wynikać z polityki pałacu, który unika dyskusji na temat kontrowersyjnych spraw. Jednak dla Dorante-Day’a to dowód na to, że jego wersja wydarzeń jest prawdziwa. „Gdybym kłamał, dawno by mnie pozwali” – argumentuje.
Czy podobieństwo fizyczne to wystarczający dowód?
Simon regularnie publikuje w mediach społecznościowych zdjęcia, na których porównuje swoją twarz oraz rysy swoich dzieci z wizerunkami Karola, Camilli i królowej Elżbiety II. „Ktoś przeanalizował moją strukturę kostną i stwierdził, że jest niemal identyczna jak u królowej” – przekonuje. Choć podobieństwo może być uderzające, eksperci podkreślają, że nie jest to naukowy dowód pokrewieństwa.
Dlaczego sąd odrzucił jego wniosek?
Australijczyk od lat próbuje na drodze prawnej zmusić rodzinę królewską do wykonania testu DNA. Niestety, jak dotąd sąd trzykrotnie odrzucił jego wnioski. Mimo to nie rezygnuje i zapowiada dalsze działania, zwłaszcza że król Karol i Camilla planują wizytę w Australii. „Chcę spotkać się z nimi osobiście” – deklaruje.
Czy księżna Diana wiedziała o jego istnieniu?
Simon sugeruje, że księżna Diana mogła odkryć tajemnicę jego pochodzenia i zamierzała ją ujawnić. Według niego, jej tragiczna śmierć w 1997 roku uniemożliwiła wyjście prawdy na jaw. „Diana była bliska odkrycia prawdy, a potem nagle zginęła” – mówi. Teoria ta, choć niepotwierdzona, dodaje jego historii dodatkowego dramatyzmu.
Czy to tylko chęć rozgłosu?
Krytycy uważają, że Dorante-Day wykorzystuje medialne zainteresowanie, aby zyskać sławę. Sam jednak podkreśla, że nie szuka rozgłosu, tylko prawdy. „Jestem zdrowym na umyśle człowiekiem, ojcem i dziadkiem. Nie wymyśliłbym takiej historii” – zapewnia.
Co dalej z walką Simona?
Mimo kolejnych porażek prawnych, Australijczyk nie zamierza się poddawać. Zapowiada dalsze starania o test DNA i liczy, że w końcu uda mu się przekonać świat, że jest straconym synem króla Karola i Camilli. Czy kiedykolwiek poznamy prawdę? Na razie pozostaje to jedną z największych zagadek brytyjskiej monarchii.
Podobieństwa czy zwykły zbieg okoliczności?
Wielu obserwatorów zastanawia się, czy twierdzenia Simona mają jakiekolwiek podstawy. Choć jego determinacja jest imponująca, brakuje niepodważalnych dowodów. Czy podobieństwo fizyczne i opowieści adopcyjnej babci wystarczą, by zmienić historię rodziny królewskiej?
Rodzina królewska a skandale – dlaczego ta historia ma znaczenie
Sprawa Simona Dorante-Day’a to kolejny rozdział w długiej historii skandali otaczających Winds